Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/161

Ta strona została skorygowana.
LAWDAŃSKI.

Julek, ty ognia nie nieć, a w las biegnij!

JULEK.

To wy, panie Lawdański (po chwili). Gdzie Małaszka?

LAWDAŃSKI.

Małaszki niema.

JULEK.

Może do sąsiady po żar poszła. Wy mnie pewno pisanie do miasta przynieśli. Dajcie, jutro świtem pojadę, choć taki jestem nieswój... Ot, w głowie to prosto jakiś żar, czy co....

LAWDAŃSKI.

Ty, Julek, dobrze słuchaj, co ci powiem. Małaszka uciekła z chaty i już nie wróci.

JULEK.
(nie rozumiejąc).

Czego nie wróci?

LAWDAŃSKI
(gorączkowo).

Bo Szmul ją zabrał na mamkę do dworu, do miasta, do pani hrabiny... (Julek stoi osłupiały). Ty, Julek, zbudź się! jeszcze czas, oni przez las idą na kolej... dogonisz ich! Chodź prędzej, ja z tobą... (wstrząsa ręką Julka). Czy ty ogłuchł? Może ty nie rozumiesz, co ja ci powiedział? Małaszkę wzięli do miasta w służbę — ona uciekła od ciebie, od dziecka i nie wróci tu nigdy.

JULEK
(jakby przez sen).

Uciekła! uciekła!...