pod twą kuratelę. Wiem, co to znaczy. Pragniesz napocząć sumę, którą wam zapisałam z warunkiem używalności tylko procentów.
Ach, voila assez! Tak, jeździłem do teścia, bo potrzebuję pieniędzy i to gwałtownie, natychmiast. W razie niespełnienia mych życzeń, zagroziłem separacją i... dałem mu tydzień czasu do namysłu.
Jerzy! co słyszę!? A więc tak nisko spadłeś, że frymarczysz sobą, jakby towarem?! Nie rozumiem cię — od zmysłów odchodzę, słysząc takie potworne słowa. Wychowałeś się w Tarnopolu — ojcowie czuwali nad tobą, miałeś w koło siebie najzacniejsze i najpiękniejsze przykłady. Któż winien temu, co się stało? kto?
Ty, matko!
Matko!...
Czy, sądzisz, że nie wiem jaki jest prawdziwy węzeł, który nas łączy? O! podrostkiem zaledwie już wiedziałem o swem dwuznacznem pochodzeniu i bolałem nad niem. Nie mówię ci tego, aby robić jakieś wyrzuty —