Ta strona została skorygowana.
MAŁASZKA.
Jak każecie...
(Staje tak, że pada na nią żar kominka. Jerzy naprzeciw patrzy na nią uważnie. Marta bierze dziecko na kolana i siada obok Jerzego).
MAŁASZKA.
(deklamuje przy akompaniamencie orkiestry):
Czemu ty, biała hołubyno,
Tak od ziemi się odbiła?
Czemu, mała ty ptaszyno,
Tak sokoła polubiła?
Ha! ha!
Sokół weźmie w swe pazury,
Przyhołubi, ta pobawi,
Potem ciśnie na rozputij
I bez żalu cię ostawi.
Ha! ha!
Wernuś się do ziemi hyżej,
Pokąd jeszcze cię nie zmanił.
A cur jemu za zmanienie!
A pek jemu, że ostawił!
Ha! ha!
(Ostatnie słowa mówi, patrząc na Jerzego. Akompaniament orkiestry cichnie, flet gra sam).
MAŁASZKA.
(słucha chwilę, potem krzyczy z przestrachem).
Julek!
MARTA
(zrywa się).
Co to jest, Małaszka? Co ci się stało?