Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/223

Ta strona została skorygowana.

prawda, jakiż cel miałabym w dalszem istnieniu?

MAD. LATOUR
(wraca do kołyski).

Maniuś śpi — czy zbudzić Małaszkę?

MARTA.

Daj spokoj, mizel; ty wiesz, że ona tego nie lubi — obudzi się sama.

MAD. LATOUR.

Idźcie do salonu, ja z mego pokoju nad dzieckiem czuwać będę.

HADEN.

Czy Wolff przybędzie?

MARTA.

Obiecał swą bytność — posłaliśmy powóz. Jerzy był u niego, prosząc, aby nam nie odmówił.

HADEN.

Słuchać go będę z rozkoszą. Wiolonczela w jego ręku skarży się prawie ludzkim głosem. Chodźmy.

MARTA
(idzie ku drzwiom, po chwili wraca się i idzie do kołyski).

Nie wiem, co mi jest — odejść stąd nie mogę, jakieś złe przeczucie szarpie mi serce... Ach! dlaczego właśnie ten koncert dziś wypadł!

HADEN.

Cóż znowu? Maniuś nigdy chyba nie był