Ano, choćby tak! Ja nie wiem, za co ciebie miłuję, boś ty wcale do miłowania nie rodzona a przecież lgnę do ciebie, bo choć ty głupia, to mi przy tobie ochotniej, weselej. Ty wiesz, Małaszka! ja czasem myślę, żeś ty chyba rusałka, bo jak ty siedzisz w słonku, to ci oczy się zielenią... i robią się zielone, jak trawa w czacharze.
Ja wiem, ja widziałam się czasem w koromyśle wody i rechotałam się aż z tej uciechy nad moją urodą. A widział ty, Julek, moją nową striczkę? (wyjmuje z zanadrza kawałek brudnej wstążki). Ja to w sadzie takie koło dworu znalazła.
Ach, hodi o tym dworze! Ale ty, Małaszka, o urodzie gadasz a brudna i nie myta jesteś.
Et! po czorta się ta myć będę! Skóry ta nie odmienię a jak do dworu mnie weźmiesz, to się wymyję jak jaka hrabini.
Aj, ty durna! durna! Ale ostań z Bogiem, ja do domu muszę. Oni tam znów jeść bę-