Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/231

Ta strona została skorygowana.

chrzęści, jaby też lepiej szeleściła, jakby się za mną taka płachta wlokła — jakby ja była taka pani. Ha! ha!... (W głębi korytarza ukazuje się Jerzy, z przeciwnej strony nadchodzi lokaj. Jerzy mówi z nim pocichu). Ot i on! (prostuje się i posuwa na środek drzwi). Wraży syn! psi syn! Pójdź! pójdź!

SCENA IV.
MAŁASZKA, JERZY.
ஐ ஐ
JERZY.
(w korytarzu spostrzega Małaszkę; patrzy na nią chwilę).

Cóż ty, Małaszka, nie śpisz jeszcze?

MAŁASZKA
(sucho).

Niech się pan hrabia nie stracha — toć mu jego wiedźm nie urzeknę, jak się na nie popatrzę. Ja nie czarownica.

JERZY
(j. w.).

Ale owszem, jesteś czarownica, boś mnie oczarowała... (po chwili). Czy dziecko śpi?

MAŁASZKA
(usuwając się).

Nie. Może pan hrabia zechce obaczyć Marjanka, ta pocałować?

JERZY
(wchodząc).

Chętnie... (cokolwiek zmieszany). Gdzie dziecko?