Na! wódkę weź. Dużo nie pij, bo to starka — innej niema. Wziąłem z kredensu. Jak sobie trochę odlejesz, butelkę schowaj, ażeby kto nie znalazł. Na! masz! tylko się nie upij!
Spieszyć się trza! Tak... teraz korale i niebieską striczkę. Ręce czyste mam. (Idzie do kołyski i przechyla się nad nią, obracając się plecami do publiczności). Ot tobie, hołubko! Na! pij! będziesz spać i ludzi krzykiem nie straszyć! Nie chcesz? nie lubisz? Ot tobie! jaki mi jasny pan! Pij, pij!... U nas po chatynach to mołodyce het dzieci poją, żeby w nockę spały. Tak! tak! No, teraz dosyć ma! Już mnie szukać nie będą. Ot, już śpi... (kołysze chwilę kołyskę, później cicho posuwa się ku drzwiom). Pan pewnie już czeka — trza iść. A kto tak zawodzi? Czysto jakby ludzki głos. Tfu! co to za głos?
Wolff już gra. Z tego pokoju lepiej sły-