Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/239

Ta strona została przepisana.
LAWDAŃSKI
(wsuwa głowę przez drzwi i podaje Małaszce flaszkę z wódką).

Na! wódkę weź. Dużo nie pij, bo to starka — innej niema. Wziąłem z kredensu. Jak sobie trochę odlejesz, butelkę schowaj, ażeby kto nie znalazł. Na! masz! tylko się nie upij!

(Małaszka bierze flaszkę z wódką, Lawdański znika. Za sceną słychać grę na wiolonczelli).
MAŁASZKA
(sama).

Spieszyć się trza! Tak... teraz korale i niebieską striczkę. Ręce czyste mam. (Idzie do kołyski i przechyla się nad nią, obracając się plecami do publiczności). Ot tobie, hołubko! Na! pij! będziesz spać i ludzi krzykiem nie straszyć! Nie chcesz? nie lubisz? Ot tobie! jaki mi jasny pan! Pij, pij!... U nas po chatynach to mołodyce het dzieci poją, żeby w nockę spały. Tak! tak! No, teraz dosyć ma! Już mnie szukać nie będą. Ot, już Śpi... (kołysze chwilę kołyskę, później cicho posuwa się ku drzwiom). Pan pewnie już czeka — trza iść. A kto tak zawodzi? Czysto jakby ludzki głos. Tfu! co to za głos?

(Wybiega. Chwilowa pauza).


SCENA VI.
MAD. LATOUR wchodzi w nocnem ubraniu, z książką w ręku.
ஐ ஐ
MAD. LATOUR.

Wolff już gra. Z tego pokoju lepiej sły-