gnijcie po doktorów! wołajcie ich wszystkich! niech tu przyjdą! Powiedzcie, że dziecko me umiera idźcie!! O, ludzie! miejcie serce! mnie syn kona!!
Maciu! spokoju! miej nadzieję...
Nadzieję? Nie, mizel, serce matki się nie myli! Maniusiu! dziecko moje! otwórz oczy! spójrz na matkę — uśmiechnij się do do mnie! Ja nic nie mam na świecie, prócz ciebie! Twój ojciec w tej chwili ze swą kochanką, uśmiechnięci, zapatrzeni w siebie, siedzą tam w sali balowej i nie wiedzą, nie myślą, że ja istnieję na świecie! I ty mnie opuszczasz? i ty odemnie odchodzisz? O! nie zostawiaj mnie tu samą, synu mój jedyny! Jam bardzo nieszczęśliwa! bez ciebie mi nie żyć, nie istnieć już więcej!
Maniuś chory? co się stało? tak nagle? Był najzdrowszy.
Nie rozumiem, co się stało. Zostawiłam dziecko śpiące pod dozorem Małaszki. Gdy weszłam w godzinę później, zastałam dziecko w konwulsjach.