Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/254

Ta strona została przepisana.
DAWID.

Das ist a interes... nimot die szejtewate won die bramkes... a sznel!

SZMUL.

Wird a lamentiren, wusy dues?

JANKIEL
(do braci).

Weg! (zbliża się do Julka). Tak, ty Julek pilnuj dobrze, bo jaśnie panienka umiera. Ty sobie tu pięknie ze mną usiądź i wciąż na drogę patrz... Jak śmierć będzie po pannę szła, o, tędy (odprowadza Julka kawałek od bramy i wraca ku drodze; przez ten czas żydzi kolejno wchodzą przez bramę) to ty jej drogę zajdziesz i nie puścisz.

JULEK.

Ostaw mnie, Lawdański. Ja za nią już gnać nie będę, bo nigdzie jej nie najdę...

(Siada koło bramy).
JANKIEL
(na stronie).

Trza z tym myszygene pogadać trochę — może posłyszeć, jak konie przez wodę wieść będą i wszystko będzie ferfał! (staje przy Julku). Za kim ty, Julek, iść nie chcesz?

JULEK.

Ty niby nie wiesz... Oj, Lawdański, czego ty mnie do reszty tumanisz?... Toż ona — ta moja serdeczna poszła, ta do tej pory nie wróciła...