Ta strona została skorygowana.
szonym głosem, poczem przechodzi w płacz spazmatyczny, dalej mówi coraz przytomniej). Grają! oj tak! i mnie przecież tak grali kiedyś... Aj! daleko! daleko! ale grali ci, sieroto, grali! Boh mój, jak mnie głowa boli, jakaś inna... Ot, prost ogień mi z głowy to granie wyciąga! (pauza). A bór tak szumiał a drzewa hołosiły wkrąg i wisielak słuchał a ja grał, grał, o tak...
(dobywa z zanadrza fujarkę i powoli grać zaczyna. Gra długą chwilę, poczem z zupełną przytomnością wpatruje się w swoją chatę i, rzucając fujarkę, z okrzykiem boleści wybiega ze sceny. — Chwila pauzy).
SCENA III.
LAWDAŃSKI, MAŁASZKA
ஐ ஐ
LAWDAŃSKI.
No, jesteśmy wreszcie na miejscu; ale ty, Małaszka, jeszcze dobrze zważ, co ty czynić chcesz. Do Julka nie wracaj, bo z nim życia nie możesz być pewną...
MAŁASZKA
(ponuro).
Co robić mam?
LAWDAŃSKI.
Ja ci to już mówił, Małaszka, ale ty mnie słuchać nie chciała. Ja na tyle pieniędzy mam, że ze dworu odejść mogę i zabrać cię gdzieś w inne strony.