Słysz, martwico! jeszcze jeden trup twój! jeszcze jeden się na ciebie skarży! Ale tego dość! Słysz — dość!
Czego chcesz wraży synu, czego chcesz?
Ja już teraz od ciebie nic nie chcę. Ty mnie sama od siebie odpychała — teraz ja ciebie pchnę, ale tak, że już nie wstaniesz. Idź w ogień! Niech ci się spalą twoje przeklęte oczy i ty cała — upiorzyco jedna!
Lawdański! Lawdański!
Tybyś mnie miłować może już chciała... ale ja teraz ciebie nie chcę. Giń! przepadnij! spal się, ty ćmo nocna! Ja za to w turmie zgniję, ale z tobą skończę! (Chwyta ją wpół i całą siłą wrzuca w płomienie. Ona mu się wyrywa chwilę, poczem słabnie i pada w płonącą chatę. Pauza. Lawdański patrzy na ogień i po pauzie wybucha nagłym krzykiem). Małaszka! Małaszka! Ja ją spalił! ja ją spalił! A!... a!...