Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/33

Ta strona została skorygowana.

dzisz na granicę. Tam Ajzyk odbierze i przeszwarcuje. Nu a ten Polikarp? kiedy pieniądze da? Mnie jego szkapa kosztuje, bo żywić trzeba.

DAWID.

Mówił, co po zachodzie słońca dziś do karczmy przyjdzie a pieniądze tu koło płota złoży. Ot, idzie... a, nie! to Hans i Franz, pewnie idą na kolonję, można ich o Polikarpa zapytać, bo jak dziś pieniędzy nie da, to jego szkapę trza prowadzić dalej, a wózek to pachciarz z Lisowczyc kupi.

SCENA V.
CIŻ SAMI, HANS, FRANZ.
ஐ ஐ
HANS.

A! żydki! kłaniam! immer zusammen? i coś sztilują w kąta, aby głupi chłopa okpić.

SZMUL.

Pan Hans wesół i miły człowiek. A kluger Mensch! niech żartuje zdrów. My tu okpić nikogo nie chcemy, a jak głupi chłop sam w karczmę się pcha i miedziaki niesie, to czemu nie brać?

HANS.

No, ja! czemu nie brać?