Poszli! A to ma dobrą dolę ta Warka! Taki mołojec, jak ten Lawdański, ją uściska i ucałuje a nawet zaswatać myśli. Żeby tak na mnie spojrzał, ale gdzie jemu do mnie! Choć ja harniejsza jak Warka a gdzie jej uroda do mojej! Tylko, że ja odziać się nie mam w co, ani to zapaski... aż człowiekowi żyć nie miło! (Podchodzi na pół sceny). Jeden! dwa! trzy! oho! tu aż cztery! — jest ich dużo, mnogo! cała siła!... coraz więcej!... Jak sobie pozbieram, nawlokę na nitkę, na szyję uwiążę... Niech mnie Julek widzi! Umyję się nawet, ta włosy zaplotę, niech się dziwują mej urodzie! Może mnie kto ze dworu zobaczy i zawoła do izby i za Warkę albo Paraskę weźmie. A może pan Lawdański!...
Małaszka! nie widziała ty Hansa, albo Franza?
Zdybałam ich w lesie, szli na kolonję...
Ach, doloż moja! lecieć po nich chyba mi