Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/53

Ta strona została skorygowana.
WARKA.

A to moja rodnia siostryczka. Hej, Małaszka! a wstań ty! Cóżeś już pokojnica, że leżysz jak bez ducha?

(Małaszka wydaje dziki okrzyk i zrywa się na nogi).
LAWDAŃSKI.

A to co? warjatka?

WARKA.

E, nie! tylko ją tak czasem nosi... ona tak wrzeszczy, bo mówi, coby ją to udusiło, jakby ze siebie nie wyrzuciła. Ot! (Spluwa) nieczysta jakaś siła ma do tej dziewki przystęp...

LAWDAŃSKI
(przypatruje się Małaszce).

Ano! będzie piękna dziewka, ani słowa, oczy jak tarnina a świecą się po nocku jak kolczyki na jaśnie pani. Chodź tu bliżej! (Małaszka zbliża się powoli z ruchami kotki). Ja cię znam, ja cię widział często koło dwora, jak chodzisz, a po oknach zaglądasz. Czego ty tam szukasz?

WARKA
(porywczo).

Nie bresz! Ty za Julkiem latasz; cały świat wie, że to będzie twój zażennyj. Patrzcie ją, widma ta! już się pana Lawdańskiego czepia!