Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. II.djvu/84

Ta strona została przepisana.

poczciwa, latawica, będzie mu złą mołodycą. Byłaś na dziewiczym wieczorze?

WARKA.

Byłam, ale nie zabawiłam długo, bo Mizel kazała mi wracać. Karowaj piękny nad podziw a kwitków i świeczek co niemiara Ale wiecie, co się stało? Jak parobcy wikę przynieśli do izby i, jak się godzi, Julek przywiązał swoją kalinę i owies, Małaszka wstaje z pokuti i idzie do stoła. Prydanki śpiewają — a tu Małaszka wikę przewraca na świeczki i całe się palą. Tak ich bukiety zgorzały a śwityłka mówiła, że to zły znak...

JANEK.

O, zły znak!...

WARKA.

Julek, choć sierota, mógł inną dziewkę zaswatać. Małaszka urodę ma, ale niepoczciwa a chytra jest i wysoko się obnasza. Ani do niej przystępuj! Ot, musiała go oczarować. Ona jeszcze jak mała była, to czysto wiedźma po rozputajach latała a brzyczała. Nigdy jej w sadybie nie było, zawsze w sadzie pode dworem siedziała. Słyszę, mają z korowajem do dworu przyjść. Ona się napiera, ta Julek ją przywiedzie...

JANEK.

Ot, to nie nasza, to czysta odmiana — takie to harde a złe. Boże daruj, jaby się jej bał, żeby mnie nie zabiła. Złe oczy ma...

(Warka wychodzi).