Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/109

Ta strona została przepisana.
MAŁKA
(do ciebie).

Czy będę miała dosyć odwagi!

MARSZELIK.

Chodźcie tu wszyscy i starzy i młodzi i bogaci i ubodzy i ślepi i kulawi i łysi i garbaci i prości i połamani, zobaczyć pannę młodą, która jak strwożona gołębica siedzi sobie na krzesełku i grzecznie czeka na swego kanarka...

(Z po za drzwi wchodowych, razem, tłocząc się, wpadają żydzi, mając pomiędzy sobą rozpłakanego Jojnę. Prowadzi go stary Firułkes i Josek Pomeranc, on się im wyrywa i ucieka na prawą stronę sceny. Żydzi wprowadzają starego, siwego Mowszę Radosnego i sadzają go na krześle. Mężczyźni zajmują prawą stronę sceny, kobiety lewą. Stary Szwarcenkopf także wchodzi z niemi).
MARSZELIK.

Hej, hu! Der Belbues soł kimen du. Er verbette a groise ojlem! si essen is wisst du!

JENTA.

A! Szwarcenkopf, jakie ty zbytki robisz. Ty samego Jukicla Krikus na marszelika wziął.

SZWARCENKOPF.

Dobre ludzie dopomogli.

MARSZELIK
(do Jojny).

Co ty, głupi Jojne. Ty płaczesz? waj nisz! Żeby to się twoja narzeczona bojała, to byłoby po modzie, bo panna to musi dziesięć chustek zamoczyć nim zamąż pójdzie. Ale ty Jojne, ty jesteś baran... ty nie jesteś Hussen —