Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/125

Ta strona została przepisana.
RÓZIA.

Bardzo chętnie. Zwłaszcza odkąd rozstał się ze swym panem Kolumną Wiedeńskim.

MAŁKA.

Rozstałeś się pan z nim wreszcie? O to dobrze, to bardzo dobrze!

MAURYCY.

Przyznam się paniom, że to była mała ofiara z mej strony: towarzystwo tego pana dokuczyło mi poprostu i było mi wstrętnem. Nie pojmuję doprawdy, jak mogłem tak długo wytrzymać w podobnem otoczeniu i gdy sobie dziś wspomnę, sama myśl zgrozą mnie przejmuje

MAŁKA.

Teraz mam nadzieję, że Rózia będzie zupełnie szczęśliwą.

RÓZIA.

I to dzięki tobie, moja droga Małko!

MAURYCY.

Tak, bezwarunkowo. Stało się to jedynie za sprawą pani. Przedewszystkiem poznałem Rózię u pani a potem wpływ pani podziałał tak na mnie, że zdołałem ocenić ten skarb i pokochać go całem sercem.

MAŁKA.

Widziałam pana wtedy po raz drugi w życiu!

MAURYCY.

Tak, ale ja z panią przebywałem ciągle, bo