Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/129

Ta strona została przepisana.

żej. Poczciwa Jenta przyszła i ona mnie zastąpi razem z moim mężem w sklepie.

RÓZIA.

Tak! ale to jest chwilowa ulga. My tu z panem Maurycym...

MAŁKA.

Wy z panem Maurycym najlepiej zrobicie, jeżeli pójdziecie na Franciszkańską obejrzeć sklepik. Biedna Jenta umiera z niecierpliwości, ażeby ujrzeć się wreszcie u siebie.

RÓZIA.

Skoro nas wyrzucasz — idziemy. Chodźmy, panie Maurycy!

MAURYCY.

Do widzenia, panno Małko!

MAŁKA.

Znowu mnie pan nazywasz panną Małką!

MAURYCY.

To mimowolne. Nie mogę się pogodzić z myślą, że jest inaczej

(wychodzą).


SCENA IV.
MAŁKA sama, później JOJNE.
ஐ ஐ
MAŁKA
(idzie ku oknu i patrzy, nie odsłaniając firanek).

Nie widać Jakóba już więcej. Dziś dwu-