Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/133

Ta strona została przepisana.

budzić do życia i wykrzesać z niej jakie szlachetne instynkta. Zdaje isę jednak, że to próżna praca!

SCENA V.
GLANZOWA, MAŁKA.
ஐ ஐ
GLANZOWA
(wchodzi drzwiami środkowemi).

Dzień dobry, Małko|

MAŁKA
(radośnie).

Glanzowa!

(rzuca się ku niej i całuje ją).
GLANZOWA.

Tak, to ja, moja droga panno Małko, bo takie Małżeństwo, to żadne małżeństwo.

MAŁKA.

Prawda, Glanzowa była bardzo przeciwna mojemu małżeństwu. Nawet na ślubie nie byłaś a ja chciałam, żeby to Glanzowa a nie kto inny uciął mi włosy, skoro już ucięte być miały.

GLANZOWA.

Nie chciałam przyjść, bo ja patrzeć nie mogłam spokojnie, jakeś ty, panno Małko, szła za takiego ordynarnego i brzydkiego Jojne. Aj! Małko, Małko, jaki ty ciężki grzech masz na swojem sumieniu!