dozwalało powiedzieć ci, co me serce czuje. Wreszcie postanowiłem zerwać krępujące mnie zobowiązania i wyrwać cię z tego bagniska, w którem ginęłaś. Nagle dowiaduję się, że wychodzisz zamąż, biegnę do ciebie pełen chęci powiedzenia ci wszystkiego i z własnych ust twoich słyszę, że kochasz twego narzeczonego, cóż mi pozostało uczynić? co?...
Dlaczego mi pan tego wcześniej nie powiedziałeś?
Dlaczego? Ależ związany słowem z inną kobietą, mówić ci o mej miłości nie miałem prawa. Dziś jestem wolny i pytam się ciebie, Małko, czy chcesz być moją żoną? O! nie myśl o tym dzieciaku, który na rozwód z łatwością przystanie i któremu jest wszystko jedno czy ta, czy tamta będzie jego żoną.
Może się pan mylisz... Ten człowiek zdaje się we mnie kochać.
To nie miłość!
Ja też nie powiedziałam, że on mnie kocha ale że on siebie we mnie kocha. Taka miłość bywa najsilniejsza, bo na egoizmie opartą. A zresztą, mniejsza z tem! I we mnie budzi się dziś chęć do życia i pragnienie