Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/141

Ta strona została przepisana.

Mój ojciec przyszedł... był głodny zziębnięty i ja zgodziłam się na to małżeństwo, bo czyż nie było lepiej zapewnić ciepły kąt i łyżkę strawy temu starcowi za cenę mej swobody, skoro już niczego od życia spodziewać się nie mogłam. Oto historja mego małżeństwa.

JAKÓB.

Jesteśmy ofiarami nieporozumienia, lecz dziś...

GLANZOWA.

Widzę, że ja się w to wszystko wmieszać muszę, bo zakochani do świtu gadać mogą a nic mądrego nie powiedzą. Trzeba, żeby Małka powiedziała dziś jeszcze swemu mężowi, że się z nim rozejdzie i że rozwód z nim wziąć musi. Później niech nam da znać, co on jej na to odpowie i jak mamy dalej postępować. Czy zgoda?

MAŁKA.

Bądźcie przekonani, że natychmiast mu powiem. Inaczej czułabym się występną i złą żoną. Bądź zdrów, Jakóbie, dziękuję za moje dobro, moja droga Glanzuniu! Ty przyczyniłaś się do mego szczęścia. Niech ci to Bóg wynagrodzi.

GLANZOWA
(wychodząc).

Tylko żebyście wy byli szczęśliwi, to będzie dla mnie największa nagroda. Chodźmy, panie Jakóbie! chodźmy!

(wychodzi).