Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/150

Ta strona została przepisana.
JENTA.

Nie! może wreszcie zasnuła.

SZWARCENKOPF.

Idź i zobacz co ona robi?

JENTA
(idzie i zagląda przez parawan).

Siedzi sobie w kącie koło łóżka i oczy ma otwarte.

SZWARCENKOPF.

Ona czwartą noc nie śpi!... (po chwili). Czy ty, Jenta, dobrze drzwi od sklepu zamknęła!

JENTA.

Nie bójcie się, Szwarcenkopf, tam się złodziej nie dostanie.

SZWARCENKOPF.

Mnie już o złodzieja nie chodzi, Jenta, ale mnie o to chodzi, żeby tamten tu się nie wkradł i z Małką w konszachty nie wszedł. Ta Glanzowa wczoraj przemocą wejść chciała, ale ja, Jenta, zrozumiałem, że ta kobieta musi być ich wspólniczka i ja nie wpuściłem jej do mego mieszkania.

JENTA.

Ty źle zrobił, Szwarcenkopf. Może ona jakie ważne słowo miała do powiedzenia.

SZWARCENKOPF.

Jakie ona może mieć ważne słowo? Ja nie chcę, żeby ona się z Małką widziała.