Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/155

Ta strona została przepisana.
DOKTÓR.

Musicie mieć jakieś moralne zmartwienie. U was się to często zdarza. Zamężna? Tak! A to się wyjaśnia. Chwilowa scena z mężem! Zapiszę środek uspokajający nerwy, lepiej jednak zrobicie, jeśli w tak młodym wieku nie będziecie się poddawali nerwom, bo później zrobi się z was jędza i mąż uciekać od was będzie na cztery wiatry. No, idźcie spać, zjedzcie rosół z kury z kaszką, weźcie proszki i dajcie mi z waszemi chorobami święty spokój. Gdzież jest papier i pióro?

SZWARCENKOPF.

Ja już wszystko przygotowałem, panie doktorze.

(Doktór siada do stołu i piszę receptę).
SZWARCENKOPF
(do Jenty).

Ile jemu trzeba dać?

JENTA.

Może trzydzieści, może pięćdziesiąt kopiejek.

SZWARCENKOPF.

Ja mu dam trzydzieści i zawinę w papier, to on nie zobaczy.

JENTA.

A jak z papieru odwinie?

SZWARCENKOPF.

To ja powiem, że ja się pomyliłem.