Ta strona została przepisana.
DOKTÓR
(napisawszy receptę).
Idź z tem do apteki a potem dawać ostrożnie, bo jak się weźmie zadużo to może zaszkodzić.
(Jenta bierzę receptę).
JENTA.
Ja pójdę i poczekam, to zaraz przyniosę.
DOKTÓR
(spostrzegając Jojne).
A temu co jest? czy go zęby bolą.
SZWARCENKOPF.
Nie, panie doktorze, ale un ma zmartwienie i un tak sobie siedzi i myśli; ten jest jej mąż.
DOKTÓR
(śmieje się).
To! mąż! do chederu mu jeszcze chodzić a nie żenić się... Bywajcie zdrowi. Na drugi raz nie nudźcie mnie temi głupstwami, bo jak które będzie naprawdę umierało to nie uwierzę i nie przyjdę.
SZWARCENKOPF.
Po co my mamy już umierać! po co?
DOKTÓR.
A to sobie żyjcie!
(Szwarcenkopf podaje mu pieniądze w papierku. Doktór bierze, rozwija z papierka, w tej chwili Szwarcei kopf zaczyna).