Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/159

Ta strona została przepisana.
SZWARCENKOPF.

Wy jeszcze żadnej straty nie macie, bo o tem co się stało nikt nie wie... a w sklepie dziś siedziała Jenta i targ był dobry. Więc czego ty chcesz, Firułkes?

FIRUŁKES.

A zmartwienie Jojny? a te jedzenie co Jenta zje?

SZWARCENKOPF.

Za to Małka nic nie je.

FIRUŁKES.

Tak nie będzie... tak nie może być! Niech ten sam Gabide co na ślub twojej córki zbierał, uzbiera jeszcze trochę pieniędzy i ty możesz te pieniądze nam dać, jeżeli chcesz, żeby mój jojne twoją córkę w domu trzymał...

SZWARCENKOPF.

Gabide tego nie zrobi, ten może dopomódz wydać córkę zamąż, ale on w takiej sprawie nie może się mieszać.

FIRUŁKES
(krzycząc).

Róbcie co chcecie... ja stratny nie będę, żebym tak zdrów był.

SCENA IV.
CIŻ SAMI i JENTA.
ஐ ஐ
JENTA.

Jest lekarstwo! (do Szwarcenkopfa). Ja mam z wami pomówić, Szwarcenkopf.