Ta strona została przepisana.
BERNARD.
Cóż to! czy to niewyczerpana studnia, ta piwnica twojej cioci.
MAURYCY.
Zdaje się.
I SZANSONISTKA.
Czy schodziłeś już do piwnicy, Morycu?
MAURYCY.
Nie, ale Wiedeński za mnie chodził.
I SZANSONISTKA.
I dużo tam butelek! (Wiedeński nie odpowiada; zajęty kartami). No, cóż to, Kolumna, ogłuchłeś? damom nie odpowiadasz?
WIEDEŃSKI.
Nie przeszkadzajcie mi, kładę sobie kabałę.
MAURYCY.
Nie kabałę kładziesz, ale wymyślasz nowy majsterstück — ażeby go użyć, gdy siądziesz grać ze mną.
WIEDEŃSKI.
Przedewszystkiem nie majsterstück, ale chef d’oeuvre. Skoro już wyszedłeś z kantoru i nie siedzisz za siatką, jak dzikie zwierzę, to się naucz odpowiadać wyraźnie.
MAURYCY.
Mój kochany, najodpowiedniejsze dla mnie jest.. zaszeleścić tęczówką. Wtedy mogę mówić jak sto grojseszyków a nikt na to nie zwróci uwagi.