Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/167

Ta strona została przepisana.
FIRUŁKES.

Ja dla siebie pięćset rubli.

JAKÓB.

Jakkolwiek jest to żądanie zuchwałe, jednak zgadzam się. Będziecie je mieli...

FIRUŁKES.

A teraz mój syn, Jojne... on miał przez pana duże zmartwienie... Jemu trzeba też wynagrodzić.

JOJNE
(nagie stanowczym tonem z resztką nieśmiałości i walcząc ze łzami).

Mnie nic nie trzeba wynagradzać, ojcze!

FIRUŁKES.

Ty głupi, ty się do handlu nie wtrącaj...

JOJNE
(podchodząc do Jakóba).

Uni dwa panu Małkę sprzedali, ale Jojne swojej żony nie sprzeda i swoich łez nie sprzeda i swego zmartwienia nie. Bo ani na żonę, ani na łzy, ani na smutek to niema nikt takich wielkich pieniędzy, żeby za to mógł zapłacić!

FIRUŁKES.

Ty głupi, ty nie psuj interesu, ty musisz iść do rozwodu.

JOJNE.

Ja Małki nie sprzedam, ale ja panu ją oddam. Niech ją pan za żonę weźmie, bo pan dla niej na męża lepiej dobrany, niż ja pro-