Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/168

Ta strona została przepisana.

sty, głupi i brzydki Jojne. Ona była dla mnie bardzo dobra i poczciwa, ale ja teraz zrozumiałem, że ona miała za mną ciężkie życie i była bardzo nieszczęśliwa. Teraz to przynajmniej ja jeden będę miał smutek i zgryzotę a ona będzie wesoła i będzie sobie z panem dobrze i szczęśliwie żyła... Niech ją pan weźmie... ja pójdę do rozwodu... tylko niech mnie pan pieniędzy nie daje... bo choć Jojne głupi, ale on za pieniądze swego serca nie sprzeda.

JAKÓB
(podając mu rękę).

Poczciwe biedne serce, które uczciwie i szlachetnie bijesz w tem przygniatającem otoczeniu!

JOJNE
(usuwając rękę i kierując się ku drzwiom).

Ja pójdę trochę pospacerować! Ja o jedno was poproszę! jak ja wrócę, to już niech Małka stąd pójdzie!... ja nie mógłbym jej widzieć (z głośnym płaczem wychodzi i żegnając się z nimi), nie mógłbym jej widzieć.

JAKÓB.

Jutro pójdziecie ze mną spisać umowę i pieniądze wam wypłacone zostaną. A teraz, gdzie jest Małka? trzeba ażeby się przygotowała do opuszczenia tego domu. Pani Glanzowa, zabierzcie ją do siebie.

SZWARCENKOPF.

Małka jest trochę chora, zasnęła sobie po lekarstwie.