Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/169

Ta strona została przepisana.
JAKÓB.

To ją zbudźcie. Trzeba, ażeby z nami poszła. Należy uszanować żądanie Jojny i zrobić to, co on prosił.

SZWARCENKOPF
(idzie za parawan).

Małka! Małka! wstawaj wszystko się dobrze skończyło... idziesz do rozwodu... herst du? do rozwodu!

(Milczenie).
JAKÓB.

Niech Glanzowa pójdzie obudzi Małkę, moja Glanzowa.

(Glanzowa idzie za parawan, usuwa go tak, że jest widoczne łóżko dla widza. Na łóżku ubrana leży Małka nieżywa. W ręku trzyma wypróżnioną butelkę z morfiną. Na piersiach ma przypiętą kartkę papieru, na stole pali się świeca).
GLANZOWA.

Panno Małko! Panno Małko! wstań! i ja tutaj i pan Jakób przyszliśmy po ciebie (nagle odsuwa się z przestrachem). Panie Jakóbie! zobacz pan!

JAKÓB.

Co takiego?

(biegnie do łóżka, patrzy na Małkę, nachyla się, chwyta ją wpół, flaszka wypada z rąk trupa, on zrywa z jej piersi kartkę).
JAKÓB.

Otruła się! nie żyje!...