Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/181

Ta strona została przepisana.
FIRUŁKES
(mrukowato).

Dzień dobry! Jojne wyszedł?

MOZESA.

Wyszedł.

FIRUŁKES.

Obrzydły próżniak!

Ustawia rozmaite pudełka i towary galanteryjne na kontuarze i pułkach).
CHANA

Co wy, Firułkes, jeszcze towary znosicie? I tak targu niema, kto tu kupować będzie takie elegantne rzeczy? Tu same parszywe kundmany, same kapcany!

FIRUŁKES.

Nie wtrącać się do mojej roboty — ja wiem, co ja robię. Dawno Jojne poszedł?

MOZESA.

Z godzinę.

CHANA

Aj, Firułkes! wy także macie zmartwienie ze swoim synem takie, jak ja z moim mężem. Oni obaj są nieposłuszni — nic nie robią, tylko myślą i gniewają się, a do geszeftu się wziąć nie chcą.

FIRUŁKES.

Wasz mąż jest choć pobożny, a Jojne i pobożny nie jest i do interesu niezdolny.

CHANA

Aj! za pobożność jedzenia nie kupisz!