Ta strona została przepisana.
panie miłosierne dały trzy ruble na chorobę — dlaczego ty mi nie zapłaciłaś nic za stancję?
MARJEM.
Doktór wziął — dziecko było chore.
FIRUŁKES.
Ja pierwszy jak doktór, a stancja to pierwsza, jak apteka. Ty, Marjem, chytra jesteś — ty najlepszy kąt wzięłaś i całe łóżko i nie płacisz. Ale żeby jutro pieniądze były, bo ja odnajmę innemu małżeństwu wasze miejsce — słyszysz?...
MARJEM.
Może Lejzor dziś co utarguje...
FIRUŁKES.
Mnie nic do tego...
MARJEM.
Wy nie macie serca, Firułkes, wy nie macie serca!
FIRUŁKES.
To nie o serce się rozchodzi, ale o pieniądze za stancję. Jak nie zapłacicie, to poszli won — nie macie u mnie miejsca.
(Marjem wchodzi do izby, płacząc).
MOZESA
(cicho).
Ile Marjem panu za stancję winna?
FIRUŁKES.
Rubel pięćdziesiąt kopiejki.