Ta strona została przepisana.
MOZESA.
Ja panu dam pięćdziesiąt kopiejek dziś wieczór, jak robotę oddam... Niech im pan nie dokucza.
FIRUŁKES.
A rubel? Kto mi mój rubel zapłaci?
GUSTA
(do Marjem w izbie).
Czego ty, Marjem, znów płaczesz? Ty, Marjem, ciągle płaczesz! Firułkes krzyczy — niech krzyczy!
MARJEM.
Jak nie płakać, kiedy nawet za spanie niema czem zapłacić!
GUSTA.
Łzy wam nie pomogą, a tylko zaszkodzą...
MARJEM
(idzie do łóżka, lamentując).
Aj, nic mi już nie zaszkodzi... nic! A taka byłam młoda, — taka piękna, jakem za Lejzora szła!
GUSTA.
Nie lamentuj, a zaśpiewaj! Wesołość smutek odgania! Aj, aj, Marjem! ty wiesz, o czem ja myślę? Nie? Ja myślę, że karnawał niedługo, że maski będą chodzić po domach, że będą śpiewać, tańczyć, opowiadać!
MARJEM.
Ty jesteś jeszcze panną, Gusta, ty nie masz żadne zmartwienie, ty możesz być wesoła, jak