Panią to nic nie obchodzi. Skoro pan Maurycy każe dać wina, to wino powinno być.
Ja mało mam zaszczytu znać pana dobrodzieja i prosiłabym, żeby pan tak do mnie, do Glanzowej, nie mówił. Do mnie nikt nigdy takim tonem nie mówił a świętej pamięci pani moja a ciotka pana Maurycego nazywała mnie „moja Glanzowa“, Dlatego ja pana pięknie proszę do mnie się lepiej nie odzywać.
Słyszysz, Kolumna, masz tę damę nazywać „moja Glanzowa“! (Glanzowa patrzy przez chwilę na szansonistkę z wyrazem pogardy).
Dlaczego mi się pani Glanzowa tak przypatruje!
Bo za życia mojej biednej i drogiej pani, nigdy takie, jak pani, kobiety, progu tego domuby nie przeszły... (do Maurycego). Ja wino zaraz przyślę!... (wychodzi wzburzona, trzęsąc głową).
Impertynentka!