Ta strona została przepisana.
FIRUŁKES.
Ny... to Chany i jego interes. Ja idę do domu — rankiem jutro przyjdę. (Do Mozesy). Niech nikt tego, co ja ustawiłem i przyniosłem, nie ruszy. A sprzedać teraz nic nie wolno! Mozesa niech też książkę swoją do asekuracji przygotuje.
(Wychodzi).
LEJZOR.
No, teraz Chana już nie ma męża! Tak, jakby do Ameryki popłynął!
(Wraca na łóżko i kładzie się spać).
MARJEM.
Chana będzie lamentować.
MAMKA.
Jest tam za czem!... taki mąż!... ani do pracy, ani do śmiechu! Niech się cieszy...
GUSTA.
Cicho! Niech mamka zawrze pysk!... Cicho!
SCENA VIII.
CIŻ SAMI i CHANA.
ஐ ஐ
CHANA
(wchodzi).
No!... nareszcie skończyłam!... Naczynia pomyła dziewczyna, a dzieci już kolację zjadły. (Kobiety patrzą na nią w milczeniu). Ty tu jeszcze, Gusta? nie poszłaś do domu? i Mozesa także?