Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/211

Ta strona została przepisana.

wie chodził? On głupi... jego trzeba gonić! Niech on bieliznę odda! on ma bieliznę oddać! (biegnie ku wyjściu). Oj, biada!...

GUSTA, MARJEM i MAMKA
(pędzą za nią, krzycząc i machając rękami).

On ma bieliznę oddać! Jańcio uciekł! Bieliznę wzion mokrom, a jakże!

(Głosy ich gubią się na ulicy).
MOZESA
(woła za niemi).

Ależ, Chana! gdzie znajdziesz teraz Jańcia? Wróć się do domu!

CHANA
(powraca na front sceny).

Napróżno... nikt go z drogi nie wróci...

(Wchodzi do izby, bierze trochę łachmanów i ściele na ziemi w sklepiku za kontuarem, potem podchodzi do Lajbele, delikatnie całuje go i prowadzi do sklepu)

Lajbele! dzieciątko, chodź spać, już pora!

LAJBELE.

Czy Jojne powrócił?

MOZESA.

Nie jeszcze... ale ty się połóż, ty zmęczony, ty chory...

LAJBELE.

Ja powinienem zmówić pacierz... ale, Mozesa, Lajbele głowa boli... (Mozesa go rozbiera, on obejmuje ją za szyję). Ty dobra jesteś ty i Jojne; ty mnie uczyć się nie każesz. Ja będę mówić pacierz.