Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/233

Ta strona została przepisana.

czego ty się buntujesz i chcesz inaczej uczyć, jak dotąd uczono? Żeby ty był młody — jaby wiedział, że ty możesz być nieposłuszny, ale ty stary jesteś, ty siwy jesteś, ty aż z Galicji przed nędzą przywędrowałeś, ty nic nie tłomacz dzieciom, bo ja będę musiał ciebie oddalić i ty znów nach Galizien powędrujesz. Tobie się zdaje, że ty wiersze piszesz, to ty mądry jesteś. To nie mądrość dla żyda wiersze pisać, to dla pobożnego żyda wstyd takiemi głupstwami się zajmowć.

(Wchodzi Jojne).
MEŁAMAD.

A ot i drugi nieposłuszny, a ungehorter jest także. Ty mówisz, Jojne, że u mnie powietrza niema w chederze? Ja przecie oddycham i mam dość siły, dzieciom jeszcze mniej potrzeba powietrza, jak starszemu człowiekowi, to czego ty chcesz, Jojne?

JOJNE.

Ja nic od ciebie nie chcę, rebe; ty nie możesz zrozumieć sam, że ty źle robisz... Ja ci tłomaczyć nie mogę.

MEŁAD.

Ja mam z dzieci dwadzieścia rubli na miesiąc; ja z tego muszę utrzymać żonę i dzieci.

JOJNE.

Ty nie potrzebujesz mieć ani żony, ani dzieci, rebe.