Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/253

Ta strona została przepisana.
CHANA
(lamentuje).

O! Och, ja nieszczęśliwa matka! co ja teraz pocznę bez mojego syna! bez mojego kochanego Lajbele!

JOJNE.

Nie płacz, Chano! ty źle robisz, krzycząc tak i lamentując. Pomyśl tylko — ty sama siebie teraz żałujesz i nad sobą płaczesz, nie nad biednym Lajbele, bo jemu lepiej teraz, niż przedtem.

AWRUMEL.

Lepiej, Chano, lepiej!

CHANA

Dlaczego jemu lepiej? Przecież on miał co jeść i do chederu go oddałam, jak miał trzy lata. Inne matki nie zmogą się tak wcześnie i dzieci ich dopiero w piąty rok do chederu idą, a jego posłałam na naukę, jak jeszcze był taki maleńki... I dziś go muszę karawaniarzom oddać!

AWRUMEL.

Dlatego właśnie, Chano, dlatego, żeś go takiem maleńkiem dzieckiem do chederu posłała, teraz go karawaniarzom oddać musisz.

CHANA
(patrząc szeroko rozwartemi oczami na Jojnego i Awrumela).

Co on mówi, Jojne? Czy on prawdę mówi?

JOJNE.

On prawdę mówi!