na otwarty grób i słuchać, jak śpiewają „Kolerachmen“. Ja jego sam namówił, żeby do domu wrócił, bo źli ludzie mogą powiedzieć, że on robi jakie sztuczki.
Jak on nie może o Małce zapomnieć!
On o niej nigdy nie zapomni, Mozeso. Ona była dla niego jak słońce! Ona, jak umierała, to swoją duszę w niego przelała i dlatego on już będzie do śmierci do niej należał — bo on jej wszystko winien, co jest w nim lepszego, Mozeso!
A ja będę także do śmierci do Jojnego należała, bo ja winna mu to, co jest we mnie lepszego, Awrumel!
Ja ciebie dopiero teraz rozumiem, Mozeso!
On nikogo z nas nie widzi. On cały jest w myśli tej chwili, kiedy Małkę w grób kładli... A ja chciałabym z nim pomówić, Awrumel.
Pomów ty z nim, Mozeso! Mnie rebe ze szkoły wygnał. Jojne mi to mówił; ja sobie