Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/266

Ta strona została przepisana.

ja mam robić w życiu i że nie sam handel mi w życiu pozostał.

JOJNE.

Idź spokojnie Mozeso! Ja tobie także dziękuję; tu przy tobie było mi cicho i dobrze. Ty i Awrumel, jedni nie śmieliście się ze mnie i słuchali tego, co ja powiedziałem. Inni żydzi na mnie rzucali obelgi i patrzyli, jak na warjata, bo ja nie jestem jak oni i zowią mnie nieposłusznym warjatem.

MOZESA.

I mnie także nazywają nieposłuszną, Jojne, za to, że ja za mąż nie chcę iść według woli familji i swatek. Oni mówią, że każda żydówka musi iść za mąż, musi! I gdybym tu została, nie miałabym ani chwili spokoju. Dlatego z tąd pójdę, bo ja nie mogę być ta-kiem na targu zwierzęciem, które kupić przez swatów koniecznie trzeba! (po chwili). Ja jednak zostałabym tutaj, gdybyś ty mi to kazał, Jojne!

JOJNE.

Nie — idź lepiej, Mozeso! U ciebie także dusza inna. Ty mogłabyś zostać żoną niekochanego przez ciebie człowieka i być taką nieszczęśliwą, jak była ze mną Małka (gorączkowo). Nie! nie! nie! nie trzeba!

MOZESA
(silnie, patrząc w oczy Jojnego).

Ty gdybyś zechciał mnie, ja zostałabym, Jojne!

(Zakrywa twarz).