Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/269

Ta strona została przepisana.

chciał waszego dobra! I dlatego, że on garbaty, wy mu w słońcu nie dajecie siedzieć...

JEDNO z DZIECI
(podnoti kamień i ciska nim na Jojnego; inne z krzykiem).

Jojne, Jojninke! a ungehorter!

(Uciekają).
AWRUMEL.

Podnieś ten kamień, Jojne! I ty będziesz jednym z tych, na których dzieci kamieniami rzucają...

(Jojne schyla się po kamień. Mozesa cofa się przerażona patrząc na Awrumela).
MOZESA.

Dawid Nus to także powiedział.

JOJNE.

On to mógł powiedzieć, Mozeso, bo Nus został się w duszy taki sam, jak te dzieci, okrutny. Teraz, Awrumel, każdy z nas ma kamień na drogę, na życie!

MOZESA.

O! i ja chciałabym mieć też taki kamień Jojne!

JOJNE.

Ty już go miałaś, Mozeso, tam na purym bal, kiedy ci Nus obelgę w oczy cisnął; to był kamień cięższy i gorszy, niż ten, Mozeso! Ty go będziesz mieć w sercu życie całe.

MOZESA.

Tak, Jojne, ty to dobrze powiedziałeś. Bądź zdrów, bądź zdrów Awrumel!