Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/274

Ta strona została przepisana.
JOJNE.

Ale ty, tate, często wydzierasz taki pieniądz drugiemu, a nie on sam ci ten pieniądz oddaje!

FIRUŁKES.

To jego wina... Czemu ja od niego jestem mądrzejszy i silniejszy? Żebym ja był taki, jak ty, tobym dziś nie był mądry Firułkes, kupiec Firułkes — ale kapcan Firułkes...

JOJNE.

Ale ja, tate, będę kapcan i chcę pracować, jak inne kapcany. Dlaczego ja miałbym ludzi oszukiwać? Czy nie mam takich samych rąk, jak inni ludzie? Ja mam takie same plecy do dźwigania ciężarów, jak inni ludzie — ja chcę pracować, jak inni ludzie!

FIRUŁKES.

Handel jest lżejszy i zyski niesie.

JOJNE.

A dlaczego my mamy tylko lżejsze mieć roboty i większe zyski? Nie, tate, ja z tobą nie zostanę, ja się od ciebie pieniędzmi obracać nie nauczę. Ja na to był zawsze zabity — dlatego ja pójdę!

FIRUŁKES
(w pasji).

A! ty teraz iść chcesz, kiedy ty mógłbyś odrobić to, co ja na ciebie wydał na maleńkiego!