Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/287

Ta strona została przepisana.
WŁAŚCICIEL.

Gdzie wasz kosz?

ŻYDÓWKA.

Ja nie mam kosza, ja biedna, ja fartuch czysty rozścielę.

WŁAŚCICIEL.

Mace się połamią.

ŻYDÓWKA.

Ny, co robić? Ja się ledwo na mąkę zmogłam.

CHANA
(do Jańcia).

Niech Jańcio uważa na moją mąkę i na Balcię. Ja idę do ochrony. Będzie Jańcio co wieczorem jadł? nie? Znów się gniewa, nic nie gada! Un mi znów bieliznę zabierze i pójdzie. Un nawet rabinowi nie chciał powiedzieć, co un z tą bielizną zrobił mokrą i gdzie un ją zapodział! (do właściciela). Ale pan Klejberg to już moje mace darmo upiecze.

WŁAŚCICIEL.

Kto wy jesteście?

CHANA

Żona waszego... Un bardzo pobożny i rozumny żyd... tylko my bardzo biedni...

WŁAŚCICIEL.

Dobrze, już dobrze! (do Dawida Nusa). Na co one czekają, tamte kobiety w sieni?