Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/292

Ta strona została przepisana.

wszystko... uf ałes... Ty nie potrafisz tak, bo żebyś potrafił, to byłby z ciebie marszelik, a nie taki kapcan, jak jesteś...

AWRUMEL
(powoli).

Nie, Szmule — ja takich wierszy, jak ty, nie umiem układać. Ale ja umrę, a o Awrumelu Teodor to ludzie jeszcze mówić będą, a o Szmulu Szplinder to nikt nie wspomni.

SZMULE.

Ty byłeś zawsze myszygene, Awrumel, dlatego ty teraz taki nędzarz i kiedy jeszcze z głodu umrzesz... Ty mówisz, że o tobie po śmierci mówić będą, a dziś jak idziesz po ulicy, dzieci za tobą kamieniami rzucają. Ja tam widziałem, ty szedł i sam do siebie coś gadał, a dzieci biegły za tobą i kamieniami ciskały!

AWRUMEL.

Nie szkodzi, Szmule, nie szkodzi! Niech oni ciskają — mnie takie kamienie już nie bolą — ja do nich zwyczajny.

SZMULE.

Za mną nie będą dzieci kamieniami ciskały.

AWRUMEL
(powoli odchodzi do głębi).

Nie, Szmule, za tobą nie będą dzieci kamieniami ciskały!

SZMULE.

Spodziewam się! Ja będę wielki bogacz,