Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/295

Ta strona została przepisana.
AWRUMEL.

Ty także głodny, Jojne, i także sierota! (Po chwili). A gdzie ty spał, Jojne?

JOJNE.

Ja nigdzie nie spał, Awrumel, ja nie miał gdzie spać, ja całą noc po ulicy chodził i bardzo się bał, żeby mnie nie złapali. Potem ja długo na kamieniu koło mostu siedział. (Po chwili). Bardzo ciężko dostać pracę. Inni ludzie silniejsi odemnie, odtrącą i odepchną. Czasem, jak się zaczną pchać, kiedy trzeba co z fury zładować, to mnie aż popchną na ziemię i po mnie przejdą. Ja takby nie potrafił.

AWRUMEL.

Ty tak nie potrafisz, dlatego ty jesteś na spodzie — oni na wierzchu, oni mają pracę i zapłatę — a ty nie masz nic...

JOJNE.

Tak! tak! ludzie się nawet dziwią i gniewają, że ja taki słaby chcę dźwigać ciężkie rzeczy. A ja co mogę robić innego, Awrumel? Ja rzemiosła nie umiem żadnego, mnie tate do handlu sposobił — ja za stary, żeby mnie kto do terminu wziął — siły nie mam, żeby ciężkie roboty robić... Źle, Awrumel, żydowi, jak jego tylko do handlu sposobią... Jak on handel straci, albo handlować nie chce, to co on ma robić? on ma głodem mrzeć! (po chwili). I żeby tylko ludzie jeszcze inne były, ale ludzie, Awrumel, to jałmużnę dadzą, ale pracę