Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/299

Ta strona została przepisana.
(Odchodzą w głąb do piekarza; po drodze Jojne spostrzega Balcię i pochyla się ku niej).
JOJNE.

Balcia!

BALCIA
(budząc się i radośnie wyciągając ręce do Jojnego).

Jojne! to ty? Gdzie ty był tak długo? Czemu ciebie w sklepik niema?

JOJNE.

Bo ja teraz pracuję, Balcia. Ja nie mam czasu w sklepiku siedzieć. Ale ty mnie poznała, Balcia, choć ja nie mam chałata i taki znędzony...

BALCIA.

Ty był dobry, Jojne... ty mnie i Lajbele mięso i wino dawał, ty nam także śliczne historje opowiadał... Teraz mnie bardzo smutno... Mozesa także poszła!

JOJNE.

Ty bardzo blada, Balcia! Czy ty chora?

BALCIA.

Ja nie chora, tylko ja się uczę... Ja do chederu codzień chodzę.

JOJNE

Do chederu! Awrumel, ona taka blada, jak Lajbele!

BALCIA.

Mnie się spać chce, Jojne...

(Usypia. Jojne idzie w głąb do piekarza z Awrumelem