Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/305

Ta strona została przepisana.
GUSTA.

Dla mnie to już mniejsza, ale daj ty choć na lekarstwo dla dziecka, Dawid!

DAWID
(dając jej pieniądze).

Ja mam tylko trzydzieści kopiejek.

GUSTA.

Lekarstwo kosztuje osiemdziesiąt pięć kopiejek. Ty miał jeszcze wczoraj pięć rubli — gdzie ty podział te pięć rubli?

DAWID.

Ja mąki za to kupił i do spółki ze Srulem Packowerem wszedł. My także upieczemy mace i będziemy sprzedawać. Na tem my możemy zrobić interes.

SZMULE.

Ty masz kepełe do geszeftu, Nus! Ej Gusta, ty masz mądrego męża!...

GUSTA.

Mnie w aptece nie zborgują. Oni na rozpłatę lekarstwa nie dają. Kupcy, to dywany i lustra na wypłaty dają, ale lekarstwa, Szmule, nie dadzą.

DAWID
(do Gusty).

Poczekaj, to się lekarstwo kupi w święta, jak się na mace zarobi...