Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/31

Ta strona została przepisana.
MAURYCY.

Moja ciotka była filantropka i demokratka. Marnowała pieniądze i miała manję uszczęśliwiać gromady łapserdaków.

JAKÓB.

Pan nazywasz marnotrawieniem pieniędzy wybawianie od moralnej i fizycznej śmierci kilkaset istot ludzkich?

MAURYCY.

E, proszę pana, po co mojej ciotce było mieszać się w nieswoje sprawy. Gdyby nie jej filantropja, majątek, który po niej odziedziczyłem, byłby dwa razy większy. Zawdzięczam tylko nagłej jej śmierci, bez testamentu, że mogłem wreszcie wydostać się z biedy i odetchnąć trochę szerszą piersią. Ciotka mnie nie lubiła, była dla mnie skąpa i nigdy moich długów płacić nie chciała.

JAKÓB.

Pan nie byłeś w biedzie. Miałeś pensję w kantorze, która ci mogła wystarczyć na utrzymanie.

MAURYCY.

Piękne utrzymanie:

JAKÓB.

E! ja mam mniejszą pensję a jednak żyję przyzwoicie i na los nie narzekam.

MAURYCY
(nadymając się).

Bo pan masz mniejsze estetyczne wymagania.