Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/322

Ta strona została przepisana.

on zemdlał! może umarł, bo leży tak cicho... On musi być bardzo biedny — on nawet ciepłego ubrania nie ma...

(Pochyla się nad nim).

Panie! panie! niech pan wstanie! Co pan tu robi? Czy pan chory?

(Milczenie. Śnieg sypie coraz więcej).

Śnieg straszny pada... Śnieg go jeszcze zasypie...

(Dotyka ramion Jojny; z pod łachmanów prześwieca nagie ciało).

On jest zupełnie zimny... on zamarznie!

(Prawie z płaczem).

Och! jaki on biedny!

(Rzuca na niego chustkę).

Trzeba go przykryć. O! o!

(Jojne, powoli, pod wpływem ciepła, przychodzi do siebie).
JOJNE
(słabo).

Małko, czy to ty mnie zakryła? Czy to ty jesteś przy mnie?

ŁAJA.

To nie Małka... to ja, Łaja, wnuczka starego Arona, co pilnuje cmentarza. Ja przy-