Ta strona została przepisana.
kątem... Lękałam się, że nie będzie tam dla mnie miejsca. Mój ojciec zaraz tu po mnie przyjdzie i mnie stąd zabierze.
MAURYCY.
Bardzo dobrze zrobi (spogląda na nią, chwilę patrzy, zdziwiony). Tam do djabła! jaka ładna (nagle) niech pani usiądzie.
MAŁKA.
Dziękuję panu, ja wolę u okna ojca wyglądać.
MAURYCY
(nagle ułagodzony).
Ja pani okno otworzę.
MAŁKA.
Ja sama to uczynić potrafię (idzie do okna, opiera się o framugę i ociera łzy).
MAURYCY
(zaambarasowany).
A może pani zimno albo przeciąg?
MAŁKA.
Nie, ciepło jest i niema przeciągu.
MAURYCY
(nagle).
Może się pani czego napije?
MAŁKA.
Dziękuje panu! aż nadto dałeś mi pan uczuć że w tym domu nie mam do niczego prawa nawet do kropli wody.