A, pan Szwarcenkopf? a!... tak... tak ślicznie sobie przyłegł na łóżku. No, niech mu będzie na zdrowie a ja sobie tu przysiądę, aby moje biedne nogi wypoczęły. Sza, bube... nie róbcie tyle hałasu. Widzicie przecie, że i babcia śpi i pan Szwarcenkopf sobie zasnął.
Kto tu, czy to ty, Małkie?
Nie, to nie wasze córeczkie, panie Szwarcenkopf, ale ja — Pake Rozental, przyszłam się dowiedzieć o waszem godnem zdrowiu i pogadać o naszym interesie.
I cóż tam nowego, pani Pake?
Wszystko jest pięknie i dobrze ułożone. Młody Jojne Firułkes godny jest kupiec, choć dopiero ma siedemnaście lat. Sklepiku połowa należy do niego na Marszałkowskiej, naprzeciw samej kolei a wiadomo, że co handel na Marszałkowskiej, to nie na naszej ulicy. Tam i klijenty hrabskie i fain zarobki, bo ludzi& palą, piszą. Chodzi tylko rodzicom Jojny, żeby młodzieniec miał żonę, coby i dla sklepu i dla męża była przychylna i potrzebna.